I e z wizytą w słowackiej szkole
Klasa I e spędziła jeden dzień w słowackim Twardoszynie w ramach programu współpracy sportowej. O szczegółach przedsięwzięcia opowiada jedna z uczestniczek - Paulina Kwak
14 marca tego roku odwiedziliśmy słowacki Twardoszyn. Cała impreza miała mieć charakter sportowy. Dlatego też o godzinie 7.30 cała klasa Ie, wraz z przedstawicielami drużyny unihokejowej, zebrała się przed budynkiem naszej szkoły. Z bardzo dobrymi humorkami i uśmiechami na twarzach oczekiwaliśmy na autobus. Po chwili pani profesor Małgorzata Furczoń - jedna z naszych opiekunek, dała znak, że czas się pakować. Wszystko poszło bardzo sprawnie i już przed godziną 8.00 wyruszyliśmy w stronę obranego celu. Wyjazd zapowiadał się znakomicie.
Drogę do Twardoszyna pokonaliśmy śpiewając. Ela - nasza najlepsza klasowa gitarzystka, wytrwale grając rozśpiewała wszystkich. Każdy przynajmniej cicho mruczał coś pod nosem. Tak rozbawieni w oka mgnieniu znaleźliśmy się na miejscu. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni - tamtejsi wychowawcy bardzo serdecznie nas przyjęli i wszyscy okazali się być bardzo sympatycznymi ludźmi. Pierwszy punkt programu do końca pozostawał tajemnicą. Po chwili jednak okazało się, że będziemy zwiedzać okolicę. Zobaczyliśmy m.in drewniany gotycki kościółek z połowy XV wieku z barokowym ołtarzem, a także zabytkowy dworek, w którym znajduje się wystawa obrazów malarki z tamtejszej rodziny szlacheckiej.
Wkrótce miała rozpocząć się rywalizacja między drużynami i powoli wracaliśmy do szkoły. Na miejscu dziewczyny udały się na trybuny, a chłopcy poszli przygotować się do rozpoczęcia meczu. Emocje rosły. Przeciwnicy byli już gotowi. Wśród nas największy podziw budziła oczywiście Kasia Guzik - bramkarz. Za wszelką cenę chciałyśmy zobaczyć ją w akcji i w jej bramkarskim stroju. Po chwili mecz się rozpoczął. Piłka przechodziła z drużyny do drużyny i zapowiadało się na zaciętą walkę. Jedna bramka, druga, trzecia - ale to niestety punkty dla przeciwnika. Nasi chłopcy byli już coraz bardziej zmęczeni, a tymczasem zawodnicy w drużynie słowackiej ciągle się zmieniali. Jednak wierni kibice nigdy nie tracą nadziei - dziewczyny cały czas dzielnie dopingowały. Niestety przewaga Słowaków z każdą minutą rosła i raczej już nie liczyliśmy na odrobienie strat. Ostatecznie nasza dzielna drużyna przegrała. Po tym meczu unihokeiści rywalizowali jeszcze w mieszanych, polsko - słowackich drużynach. Na zakończenie dyplom, pamiątkowe zdjęcie i wspólnie udaliśmy się, aby zwiedzić szkołę.
Budynek i klasy bardzo nam się podobały, a wszędzie panowała bardzo przyjazna atmosfera. Jednak największe zdziwienie i zaskoczenie wywołało wśród nas to, że nie ma tam dzwonków. Po obejrzeniu budynku udaliśmy się na stołówkę na przygotowany dla nas obiad. Niestety miał to być już ostatni punkt programu. Wkrótce wszyscy razem zebraliśmy się przed szkołą. Oczekując na powrót oczywiście podśpiewywaliśmy sobie. Dumnie stwierdziliśmy, że rywalizację w śpiewie na pewno byśmy wygrali, co było widać chociażby w zdziwionym spojrzeniu przechodzących uczniów. Około godziny 14.00 wyruszyliśmy w stronę Nowego Targu.
Bardzo podobał mi się wyjazd do Twardoszyna. Cała klasa była wyraźnie zadowolona z tego przedsięwzięcia i nikt na pewno nie żałował, że brał w tym udział. Mimo przegranego meczu ze Słowakami o przygodzie rozmawiamy z humorem i oczekujemy na rewanż podczas kolejnego spotkania z kolegami z sąsiedztwa. Mamy nadzieję, że i oni chcą kontynuować integrację.
zuz, 20.03.2007